Sesja rodzinna w zaczarowanym lesie

Jeszcze kilka lat temu w naszym mieszkaniu piętrzyły się rzeczy i klamoty na sesje rodzinne i dziecięce. Koszyki, tła, kocyki, misie najróżniejszego rodzaju, owijki i te wszystkie sprawy. W tamtym czasie wydawało nam się, że bez tego nikt nie będzie chciał zrobić sobie u nas sesji rodzinnej. No bo jak to tak bez gadżetów? Wszyscy tak robią, więc my też musimy. Na szczęście bardzo szybko przekonaliśmy się, że to nie jest do końca styl, w którym się odnajdujemy. Gadżety zalegają teraz po piwnicach, bo nikt nie chce ich odkupić, ale my przynajmniej mamy głowy wolne od schematów, w które niepotrzebnie staraliśmy się wciskać.

Na sesjach rodzinnych najważniejsza jest dla nas atmosfera. Więź, jaka łączy rodziców z dzieckiem. To czas dla nich wszystkich. Czas na zabawę, wygłupy, przytulenie, spacery, wszystko to, co ludzie robią ze swoimi dzieciakami na co dzień. W tym całym instagramowym świecie, pełnym pięknych dodatków i gadżetów, ludzie zapominają o tym, żeby tak po prostu się przytulić. Pobyć ze sobą tu i teraz, nie spieszyć się, nie frustrować pozą, idealną kiecką, fryzurą, czy makijażem. Chodzi o to, żeby nikogo nie udawać. Zatrzymać się na chwilę i cieszyć tym wspólnym, rodzinnym czasem.

Taka sesja rodzinna w lesie była naszym marzeniem od dawna. Lekko bajkowa, sielska, bez pośpiechu i pokrzykiwania „szybko, szybko!”, strofowania co chwila dzieciaków, czy narzekania na to, że w lesie są komary (niesamowite swoją drogą). Bo właśnie tak się wcześniej zdarzało.

Na miejsce sesji wybraliśmy Kampinoski Park Narodowy, który chyba nigdy nam się nie znudzi. Wykonaliśmy w nim masę zdjęć, za każdym razem w innym zakątku i nie ma opcji, żeby coś się tam nie udało. Zupełnym przypadkiem znalazłam tym razem przepiękny zakątek z małą polanką, kwiatkami, magicznymi drzewami z wystającymi korzeniami i już wiedziałam, że te zdjęcia muszą się odbyć właśnie tam. Jedynym problemem była dla nas pogoda, która zwyczajnie mówiąc, nie była tego dnia łaskawa.

Po przyjechaniu na miejsce sesji padało i grzmiało, momentami dość intensywnie. Martwiliśmy się, co teraz, ale Ola już po wcześniejszych rozmowach na ten temat stwierdziła, że w razie deszczu wystarczą im transparentne parasolki. Uwielbiamy ludzi, którzy nie panikują i nie załamują rąk, kiedy pogoda nie jest taka, jak byśmy sobie życzyli w danej sytuacji, tylko po prostu się do niej dostosowują. Niestety mało kto to potrafi.

Musimy przyznać, że Ola, Damian i Klara prezentowali się po prostu prze-cudownie! Dopasowali swoje stylizacje do miejsca, a urocze kapelusiki dziewczyn dodały wszystkiemu jeszcze więcej czaru. Ola marzyła o bajkowej, rodzinnej sesji, a my chcieliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby te marzenie spełnić.

Klara niedawno zaczęła stawiać swoje pierwsze kroki, dlatego największą rozrywką podczas sesji było dla niej właśnie spacerowanie. Nie za bardzo chciała być na rękach u rodziców, ale kilka udało się wziąć ją z zaskoczenia :D Było też wspólne wąchanie kwiatków, zabawa kapeluszem i trochę latania na rękach taty. Czyli wszystko to, co powinno być na takiej sesji.

Po przesłaniu zdjęć naszej rodzince dostaliśmy wiadomość, że zdjęcia są przepiękne, dokładnie takie, o jakich marzyli. Po takich wiadomościach czujemy się trochę tak, jakbyśmy unosili się 5 cm nad ziemią. To niesamowite uczucie, które trudno opisać. Kiedy dogadujesz się tak dobrze z ludźmi, sesja jest czystą zabawą i przyjemnością, a na końcu słyszysz, że dzięki Tobie spełniły się czyjeś marzenia. W takich momentach czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić cokolwiek innego.

Zapraszamy Was serdecznie do obejrzenia sesji rodzinnej Oli, Damiana i Klary <3