Sesja modowa - Pulse Of The City

Być może wielu z Was tego nie wie, ale moja fotograficzna ścieżka jest długa i bogata w rozmaite doświadczenia. Zanim zajęłam się ślubami i ogólnie reportażem, fotografowałam głównie kobiety. Były to różne sesje - od zwykłych portretów, po sesje artystyczne, kończąc na sesjach modowych, które zostały opublikowane w wielu magazynach modowych. Ten rodzaj fotografii towarzyszył mi bardzo długo i muszę przyznać, że nadal lubię do niego wracać. Sesje modowe sprawiają mi ogrom frajdy, mogę się w nich wyżyć artystycznie, bo wszystkie środki są w zasadzie dozwolone, nawet jeśli mam ochotę na najbardziej szalone kadry, które niby nie są zgodne ze sztuką (choć w fotografii ogólnie nie ma czegoś takiego jak sztywne ramy), to mogę to zrobić i nikt nie będzie miał do mnie pretensji, że “jest krzywo”, albo “głowa jest ucięta”. Jest dużo dobrej zabawy no i mody, którą interesuję się już od czasów gimnazjum.

Skąd pomysł na taką sesję? Wszystko zaczęło się od jednego zdjęcia, które kiedyś zobaczyłam na Pintereście. Mam folder, który nazwałam '“Inspiracje do sesji”, a w nim całą masę zdjęć. Są to zdjęcia z edytoriali modowych, czy kampanii, zdjęcia fryzur, makijaży, miejsc, ubrań, wszystkiego, co w jakiś sposób mnie zainspirowało i nakręca mnie do działania i tworzenia własnych historii. Na zdjęciu, które mnie urzekło, jest Azjatka w mocno czerwonej bluzie. Przyciągnęło ono moją uwagę i zostało w moim prywatnym zbiorze. Leżało tam sobie wiele lat, aż nagle sobie o nim przypomniałam. I właśnie tak w mojej głowie zaczął się powoli klarować pomysł na sesję, od wyboru modelki, poprzez miejsce, kończąc na makijażu i fryzurze, które akurat starałyśmy się dość wiernie odwzorować. Pogoda i pora roku idealnie pasowała, tworzyła spójną historię, którą chciałam opowiedzieć.

Przedstawiam Wam moodboard do sesji.

Nazwałam sesję “Puls Miasta”, dlaczego? O czym ma ona opowiadać? Rzecz jasna nie tylko o ciuchach.

Dla nas Polaków, szczególnie o tej porze roku, świat na zewnątrz staje się naprawdę szary. Otacza nas przygnębiający krajobraz, pełen szarości i smutne twarze. Miasto kryje jednak wiele tajemnic. Jego puls jest przyspieszony, bogaty w kolory i energię. Podczas tej sesji chciałam połączyć surową atmosferę miejskiego pejzażu z energicznymi i kolorowymi stylizacjami. Warszawa to miasto pełne kontrastów i na tym kontraście zbudowałam swoją historię. Nawiązuję też do reliktów przeszłości, szarych bloków z wielkiej płyty, szarych, spękanych boisk, na których, jeśli mieliśmy szczęście posiadać takowe w swoim mieście, spędzaliśmy większość dnia. Obskurne bloki, wszechobecna szarość i ONA - wybijająca nas swoimi kolorami z rytmu.

Musiałam znaleźć odpowiednie miejsca. Razem z Marcinem zwiedziliśmy spory kawałek Grochowa i okazało się, że dziś bardzo ciężko o szarości, których szukałam. Wreszcie się udało i to przez przypadek! Potem pozostało mi jedynie zebrać odpowiednich ludzi i tak powstała ta sesja. Mieliśmy w planach jeszcze dwa miejsca, w tym koniecznie trzepak przed blokiem (kolejne nawiązanie do dawnych czasów), ale niestety zabrakło nam czasu. Mimo to mam nadzieję, że sesja Wam się spodoba.

Dawajcie znać w komentarzu, czy udało mi się zabrać Was w świat polskości po transformacji ustrojowej, a jednocześnie aktualnych czasów :)

W tym miejscu chciałabym podziękować całej cudownej ekipie, dzięki której mogłam zrealizować swoje kolejne fotograficzne marzenie. Jesteście the best!
Modelka: Huong Aleksandra Pham Thu/IG
Stylistka: Aleksandra Lewańska/IG
MUA/fryzura: Magda Soszyńska/IG
Pomoc i asysta: jak zwykle niezastąpiony Marcin Szpila <3

Gdybyście byli ciekawi jak wyglądała sesja “zza kulis”, zapraszam do obejrzenia relacji z backstage’u - KLIK